niedziela, 22 czerwca 2014

Zawieszam !

Przepraszam was wszystkich ale zawieszam bloga na czas nieokreślony. W moim życiu wiele się zmieniło przez jeden incydent za który będę cierpiał do końca życia :'(
Straciłem osobę dla mnie jak i całej mojej rodziny ważną ta osoba była przy mnie od kołyski nauczyła mnie mówić,chodzić,radzić sobie w życiu a teraz....teraz tej osoby przy mnie nie ma. :'(
Jeszcze raz was przepraszam i mam nadzieję ze mnie rozumiecie. :'(

Rozdział 4

*Następnego dnia*

Czas zacząć kolejny nudny dzień który spędzę znowu w domu,chyba,że przytrafi mi się coś bardzo wyjątkowego i będę musiała wyjść, a jednak tym czymś WYJĄTKOWYM jest Leon,bo czy mi się to podoba czy nie,będę musiała się z nim spotkać prawie codziennie.
Wybudziłam się i usiadłam na brzegu łóżka. Promienie słoneczne uderzały we mnie z mocną siłą,mimo tego,że mamy końcówkę października pogoda lubi nam płatać figle.Przeciągnęłam się a potem udałam powoli w stronę szafy,szukałam czegoś odpowiedniego na dzisiaj. Jedyną rzeczą jaką chciałam zrobić rano to zakupy w najbliższym supermarkecie, a resztę dnia mogę spokojnie spędzić sama w domu.
Założyłam na siebie buty wzięłam jabłko do ręki i ruszyłam w stronę sklepu. Ludzie dziwnie na mnie spoglądali czyli,że jednak wczoraj udostępnili zdjęcia z naszego spaceru,no tak czego ja się spodziewałam,że będą to mieli gdzieś? Tak...mądra ja. Weszłam do pomieszczenia,wzięłam koszyk i zaczęłam się rozglądać po działach z żywnością,kupowałam to co przychodziło mi do głowy i wrzucałam do swojego czerwonego koszyka
-Hej-usłyszałam nagle za sobą,nie odwróciłam się-Violetta-powiedział do mnie zachrypnięty głos,zatrzymałam się,a chłopak wyminął mnie i stanął na przeciwko-Hej-uśmiechnął się
-Nie chce mi się z tobą gadać-powiedziałam do niego krótko i szłam dalej
-Violetta-złapał mnie za nadgarstek i próbował zatrzymać-Jesteś na mnie zła,że powiedziałem...no wiesz,że ty...w sumie to ja tego nie powiedziałem,więc nie wiem dlaczego czuję się winny-powiedział do mnie kiedy już staliśmy na przeciwko siebie-Nie chcesz ze mną rozmawiać tak? Ok nie będę się narzucał,bo jestem normalnym chłopakiem i też mam uczucie-powiedział do mnie i kierował się w stronę wyjścia jednak zatrzymał się i odwrócił do mnie-I nic? Żadnej reakcji? Zaraz wyjdę stąd! I zostaniesz sama-powiedział próbując zwrócić na siebie moją uwagę,odłożyłam koszyk z żywnością na ziemię i skrzyżowałam ręce na klatce piersiowej nie odzywając się ani jednym słówkiem-Jesteś dziwna-powiedział do mnie już ciszej zbliżając się
-Ty też-odpowiedziałam krótko na jego zaczepkę,uśmiechnął się szeroko-I co szczerzysz ząbki? Chcesz wiedzieć,dlaczego nie chcę z tobą rozmawiać?
-No chciałbym-wskazałam wzrokiem na ludzi przechodzących obok nas którzy po prostu nas pożerali,próbowali pozabijać wzrokiem-No i co?-zapytał mnie ponownie też spoglądając na nich-Oni tak patrzą na mnie prawie zawsze
-A na mnie nie,więc nie jestem przyzwyczajona,nie wiem czy to ma jakiś sens...to całe udawanie-próbowałam się odwrócić jednak ten przywrócił mnie do tej samej pozycji co wcześnie tylko przysunął się znacznie bliżej,delikatnie głaszcząc mój policzek-Co ty robisz?-zapytałam go szeptem
-Paparazzi tu jest-powiedział równie cicho-Zrób to dla mnie...albo nie,zrób to dla reszty zespołu,proszę-powiedział potem równie cicho,mam już tego wszystkiego dosyć, usłyszałam pstryki fleszy a potem osoba które stała za regałami zniknęła. Puściłam Leona i lekko od siebie odepchnęłam-Ej zaczekaj!-zawołał za mną
-Możesz mnie na razie zostawić? Zadzwonię do ciebie potem...na razie jestem zmęczona-powiedziałam do niego
-Przepraszam...wiem zachowuje się jak skończony dupek,ale wiesz,że bardzo mi zależy-próbował złagodzić jakoś sytuację,chociaż i tak doskonale wiem,że bardziej zależy mu na sławie a nie na mnie,w sumie mam podobnie,marze o tym,żeby to się jak najszybciej skończyło-Może pójdziemy do mnie? Tam spokojnie będziemy mogli porozmawiać-zaproponował,ja westchnęłam-Nie daj się namawiać,proszę-uśmiechnął się do mnie
-Ok...ale tylko na chwilę-odpowiedziałam mu i razem poszliśmy w stronę jego domu.
Otworzył drzwi swojej posiadłości i wpuścił mnie z lekkim ukłonem jako pierwszą
-Chcesz się czegoś napić? Mam wino,whisky i...-zaczął
-Wiesz może szklanka zwykłej wody mi wystarczy-powiedziałam do niego co najwyraźniej znowu go rozbawiło -Ok...zaraz wracam-odpowiedział krótko, a potem zniknął za drzwiami kuchni ja rozsiadłam się na kanapie i rozglądałam po pomieszczeniu,jedną rzeczą jaką przyciągnęła moją uwagę była kubka zdjęć na stoliku,bez zastanowienia wzięłam je do rąk i zaczęłam przeglądać. Przedstawiały one Leona i Viktorię,wyglądali na całkiem...szczęśliwych? Nie wiem czy to odpowiednie słowo.
Nie wiem co mam o tym wszystkim myśleć,jestem głupia,że się zgodziłam Lu miała racje nie powinnam się w to wszystko mieszać,przecież ja im tylko przeszkadzam w związku,on się nie boi,że może ją stracić
-Ej co ty robisz?-zapytał mnie w tym momencie wszystkie fotografie posypały się na ziemię
-Przepraszam ja nie chciałam...-schyliłam się i próbowałam wszystkie pozbierać,usłyszałam jego śmiech, odłożył szklanki na stolik przykucnął przy mnie i trochę pomógł mi to wszystko ogarnąć
-Nic się nie stało,wiem...byłaś po prostu ciekawa-powiedział do mnie-Tez czasem taki jestem-spojrzał w moje oczy,czasami podziwiam go za ten magiczny spokój,którego niestety mi najczęściej brakuje. Usiedliśmy razem na kanapie,zapadła cisza
-Byliście szczęśliwi-powiedziałam do niego wskazując na fotografię-To znaczy jesteście...-poprawiłam się jak najszybciej,żeby nie zauważył mojego błędu
-Jesteśmy...-odpowiedział mi krótko
-Nie boisz się jej reakcji ? No wiesz...na to wszystko?-zapytałam go ponownie,chłopak tylko westchnął
-Szczerze? Jak cholera,nie chcę jej stracić...kocham ją-odpowiedział mi-Ale robię to dla dobra zespołu,mam nadzieje,że rozumiesz?
-Jasne,wiem jak to jest...-odpowiedziałam i uśmiechnęłam się,wzięłam szklankę wody do ręki i upiłam łyk-Wiesz o tym,że w tej chwili niszczysz sobie życie osobiste?
-Wiem...ale to wszystko...-przerwałam mu
-Dla dobra zespołu...w kółko to powtarzasz-zaśmiałam się na co ten zareagował tak samo
-Może coś obejrzymy? Albo idziemy do kina?-zapytał mnie,mam go za osobę bardzo miła jednak cały czas wzbudza we mnie dziwne zastrzeżenia
-Wiesz...może jutro,dzisiaj mam cały dzień zajęty-odpowiedziałam mu krótko,próbując jakoś przekonać abyśmy spotkali się jutro
-Ok...niech będzie-uśmiechnął się tylko.
Po południe zleciało mi całkiem nieźle,Leon na pierwszy rzut oka wydawał się strasznie samolubny,ale kiedy pozna się go trochę lepiej chłopak naprawdę jest miły...teraz już wiem,że nie powinnam oceniać książki po okładce,tylko żal mi tej Viktorii z tego co co Leon mi mówił mieli poważne plany na przyszłość,nie chcę im przeszkadzać,będę tylko jedną wielką przeszkoda w ich związku,a nie chcę! Co ja mam na to poradzić...
_______________________________________________________________________________________

piątek, 20 czerwca 2014

Rozdział 3

Chodziliśmy razem po parku,wszędzie tam gdzie można było znaleźć jakiś znajomych ludzi czy gości z aparatami. Próbowałam zachowywać się normalnie i mimo tego,że na zewnątrz mogło to tak wyglądać w środku tak naprawdę bałam się tego wszystkiego,w to co się wpakowałam,ale co ja na to poradzę? Nie ważne,chodziliśmy tak opowiadając o sobie,szczerze mówiąc nie wiedziałam,że ten chłopak może mieć tyle problemów na raz na głowie
-Jak długo jesteś z Viktorią?-zapytałam po chwili kiedy ten skończył mówić jedno zdanie
-Dwa lata,od roku mieszkamy razem-powiedział spoglądając na mnie,wydawał się całkiem sympatyczny,ale nie wiem czy do końca ufny-Spójrz-powiedział kierując swój wzrok gdzieś w bok,spojrzałam od razu za nim a moim oczom ukazał się mężczyzna kryjący się za murem budynku z plakietką przyczepioną do kurtki i aparatem w dłoniach. Momentalnie poczułam jak Leon splata nasze dłonie razem-To dla naszego dobra,proszę-powiedział szeptem do mnie nie wzbudzając u innych podejrzeń,ja tylko westchnęłam i szliśmy dalej już trzymając się za ręce,moje ciało przeszła fala dreszczy na co Leon się zaśmiał
-Co?-zapytałam go marszcząc brwi bo trochę zaskoczyła mnie jego reakcja
-Zadrżałaś tak jakbyś dotknęła czegoś lodowatego-powiedział do mnie i odwrócił głowę w moją stronę z uśmiechem spoglądając na moją twarz,teraz mogłam zobaczyć te słodkie wgłębienia w jego policzkach
-Masz zimne ręce-odpowiedziałam mu,chciałam go puścić,ale kiedy próbowałam to zrobić ten zacisnął je jeszcze bardziej co trochę zabolało,najwidoczniej ten facet szedł za nami
-Wiesz co mówi się jeśli chłopak albo dziewczyna ma zimne ręce?
-Nie,szczerze? Wolę nie wiedzieć-powiedziałam do niego chociaż tak naprawdę ciekawiła mnie jego odpowiedź
-Najwidoczniej jestem dobry w seksie-odpowiedział-Ale się nie dowiesz jeśli po prostu nie spróbujesz-dodał i uśmiechnął się szeroko,miałam ochotę przyłożyć mu w twarz za te jego podrywy które mnie obrzydzają
-Wolę jednak nie-odpowiedziałam obojętnie i szliśmy dalej.
-Może przejdziemy się do chłopaków? Co ty na to...jeszcze ich nie znasz a dobrze by było jednak trochę się z nimi zapoznać hmm?-zapytał mnie po chwilowej ciszy,na prawdę jest wielką gadułą,większą ode mnie czasami.

Staliśmy przed wielką willą gdzie najwidoczniej mieszkała pozostała czwórka,spojrzałam na wielkie drzwi,które swoją szerokością i wysokością przerażały mnie. W końcu drzwi postanowił otworzyć nam brunet o brązowych oczach na nasza widok na jego twarzy pojawił się uśmiech.
-Wejdźcie miło,że przyszliście-powiedział wpuszczając nas do środka jedną rzeczą jaką w tej chwili przyciągnęła dosyć moją uwagę byli dwaj z nich którzy najwidoczniej bawili się w coś co powoli zadziwiło mnie jeszcze bardziej.

Spojrzeli się na mnie oby dwoje, a potem chyba zrobiło im się trochę głupio
-Hej miło nam-powiedział jeden z nich,chłopak wyglądał na sympatycznego,podał mi rękę-Broadway-powiedział do mnie a na jego twarzy pojawił się promienny uśmiech 
-Violetta-odpowiedziałam mu na co ten drugi pokiwał tylko głową
-Zapraszamy do salonu,nie będziecie przecież tutaj tak stali-powiedział ponownie brunet i poprowadził nas do salonu,dużego...ogromnego salonu którego wystrój od razu przypadł mi do gustu,usiadłam na miękkiej kremowej kanapie która stała na środku pokoju,rozejrzałam się dokładnie bok mnie po chwili zasiadł jedne z chłopaków
-Maxi-podał mi dłoń,spojrzałam na niego i uścisnęłam ją
-Violetta-odpowiedziałam krótko...na razie to była jedyna rzecz która w kółko powtarzałam...Violetta i Violetta...cały czas. 
-Każdy z nas już do dokładnie wie,może powiesz nam coś o sobie?-zapytał ciemny brunet o imieniu Marco,zapadła chwila ciszy rozejrzałam się po ich twarzach...za dużo ich tutaj,mam dość
-Chłopaki ja będę już musiała iść,zaraz będzie ciemno i...-zaczęłam,ale w tym momencie przerwał mi Leon
-Poczekaj sekundkę! Ja cię odprowadzę tylko zmienię koszulę-powiedział do mnie,wstał i na chwilę zniknął gdzieś na piętrze. 
Siedziałam chwilę z chłopakami o których nie miałam zielonego pojęcia,ale na szczęście zeszło moje jedyne zbawienie czyli Leon,uśmiechnął się i po chwili już byliśmy w drodze do mojego domu,szliśmy powoli...ulice były puste 
-Mam pytanie-powiedziałam przerywając niezręczną cisze między nami
-Hmm?
-Viktoria jest sławna...źle wam się wiedzie? Nie jesteście przez to bardziej sławni?-zapytałam go 
-No wiesz...-westchnął-Viktoria jest bardzo lubiana,dlatego tez nie wzbudziła w fankach żadnej presji czy zazdrości,po prostu dziewczyny jej słuchają i szanują, a ty...
-Mnie nie będą szanowały-powiedziałam przerywając mu zdanie i zatrzymując się przy drzwiach swojego domu
-Wiesz,że nie miałem tego na myśli-próbował w jakiś sposób się jeszcze uratować jednak marne szanse 
-Leon ja wiem co ty chciałeś mi powiedzieć, a co nie-powiedziałam do niego-Dobranoc-dodałam krótko i weszłam do środka,zaświeciłam światło i zdjęłam płaszcz, a potem od razu buty i usiadłam na blacie kuchennym w kuchni. Nie mogłam dłużej wytrzymać,wzięłam telefon do ręki i zadzwoniłam do Lu,która chyba jest u siebie,miałam taką nadzieje...
-Hallo?-usłyszałam jej głos
-Lu,mogłabyś do mnie wpaść,musze z tobą pogadać,już-powiedziałam do niej,ta od razu się zgodziła,odłożyłam telefon i oparłam się dłońmi o blat kuchenny,nie wiem co ja robię...w sumie nie powinnam pakować się w kolejne bagno,ale są za to korzyści. Szczerze mówiąc to ci chłopcy trochę mnie przerażają...
Usłyszałam pukanie,poszłam szybko do przedpokoju mając nadzieje,że Ludmiła i nie myliłam się to była ona,otworzyłam drzwi i wpuściłam ją do środka. 
-Hej kochana,coś się stało? Jak tam spotkanie z Leonem?-zapytała mnie w tym momencie pokierowałam ją do salonu gdzie usiadłyśmy razem-No więc-zaczęła,nalałam do szklanek wody mineralnej i usiadłam koło niej.
-No...-zaczęłam powoli
-No? Weź coś powiedz-próbowała się unieść w tym momencie z jej palca zsunął się pierścionek i poleciał gdzieś do tyłu,nie mogłam powstrzymać się od śmiechu na co ta zareagowała tak samo.
 
-Jesteś idiotką wiesz o tym?-zapytałam ją przez śmiech
-Lepiej mów,a nie wyzywaj od idiotów-poklepała mnie po nodze i usiadła wygodnie 
-Byłam na tym spotkaniu...Leon to...-zaczęłam mówić,ale za każdym razem się zacinałam 
-To? No wykrztuś to z siebie w końcu!-powiedziała do mnie głośniej
-Seksoholik i lekki psychol-zaśmiałam się cicho na co ta zrobiła wielkie oczy-Żartuję-uderzyłam ją w ramię próbując jakoś uspokoić-Jest miły,ale...oddany Viktorii,nie wiem czy to wszystko będzie miało sens i czuję coś,że zniszczę ich związek-powiedziałam potem już całkiem poważnie 
-Wiesz po prostu ją kocha,ale robi to dla dobra zespołu,czyli jednak mu zależy
-Może masz rację...
Było już późno,Lu musiała powoli wracać do domu,jutro co prawda mamy dzień wolny,ale pewnie znowu spędzę go w towarzystwie Leona...No właśnie,znowu. Chciałabym ich wszystkich poznać bliżej i zobaczyć jacy są na prawdę. 
Wzięłam szybki prysznic,usiadłam na łóżku i wzięłam laptopa na kolana,weszłam na TT i posprawdzałam tweety,na razie cisza,chyba ten fotoreporter jeszcze nie opublikował zdjęć...może i dobrze? Nie wiem.
Napisałam coś od siebie i wstawiłam zdjęcie ...
'Jestem potwornie zmęczona,kolejny ciężki dzień za mną! ;)'  
___________________________________________________________________________________

Siemka. Chciałem was spytać czy chcielibyście jakbym wstawił tu filmik jak jeżdżę na rowerze na rampach :)
  
<----  Na zdjęciu to ja : D

czwartek, 19 czerwca 2014

Rozdział 2

~~Violetta~~

*Wieczór*

-Idiotka-powiedziała do mnie Lu która ze złością chodziła po salonie  w którym w tej chwili się znajdowałyśmy
-Dlaczego?-zapytałam marszcząc brwi i spoglądając na jej poruszająca się postać w prawo i lewo
-Nie zgodziłabym się za żadne skarby świata!-zatrzymała się i prawie krzyknęła co oczywiście zdziwiło ja równie mocno jak mnie,usiadła koło mnie na kanapie i przytuliła-Przepraszam, to nie miało tak zabrzmieć,wiesz,że się martwię i nie chcę,żebyś była przez kogoś skrzywdzona-no tak cała Lu,zawsze się przejmuje nawet jeśli nie ma potrzeby
-Przecież wiem co robię,nie zgodziłabym się gdybym nie wiedziała-powiedziałam do niej
-Ale Violetta...dobrze wiesz jacy są chłopcy bo na razie mężczyzną tego nazwać nie mogę-spojrzała na mnie a ja na nią. Czasami czuję,że ona bardziej sie o mnie boi niż moja matka.
-Ok...będę uważała-zaśmiałam się na co ta zareagowała tak samo
-Kiedy się spotykacie?  Macie coś zaplanowane? Bo wiesz, z zaskoczenia on może...-zaczęła wtedy wyciągnęłam zdjęcie z tylnej kieszeni, a tej kompletnie szczęka opadła-To jest on?Dlaczego nie powiedziałaś,że to Leon Verdas?!-zapytała mnie z pretensjami...no tak pominęłam ten fakt
-No ok,przepraszam...tak to Leon Verdas-odpowiedziałam jej
-On tez ma twoje zdjęcie?-zapytała mnie nagle łapiąc fotografię do dłoni
-Nie wiem...-odpowiedziałam jej.


~~Leon~~

Kiedy po zakończonej rozmowie z menadżerem dostałem kopertę ze zdjęciem dziewczyny postanowiłem wrócić do domu i tam ją otworzyć. Powoli udałem się w stronę samochodu,byłem pod wpływem emocji bo nie wiedziałem czego mam się spodziewać...znam ją? Może tak,może nie. W środku było mi aż gorąco. Jadąc tak w stronę domu co jakiś czas zerkałem na kremową,dość sporą kopertę ze zdjęciem dziewczyny w środku.W końcu na miejscu,trzasnąłem drzwiami samochodu i udałem się do wejścia,wyciągnąłem klucze jednak dłonie tak mi sie trzęsły,że nie potrafiłem dobrze trafić w zamek,przekląłem pod nosem i...udało się. Wszedłem po cicho do środka aby nie obudzić Viktorii,która najwidoczniej już śpi,ściągnąłem buty i płaszcza a potem udałem się w stronę kuchni,przyciągnął mnie ciągnący się po całym domu zapach tytoniu
-Mówiłem ci już coś na temat palenia-powiedziałem do Viki którą najwidoczniej to w ogóle nie rusza-Zgaś to-dodałem rozkazując jej
-Skarbie spokojnie-powiedziała do mnie
-Nie spokojnie! Masz przestać palić TERAZ!-wykrzyczałem na co zapadła wielka cisza,złapałem się za głowe i przeszedłem kawałek,a potem przykucnąłem przy niej
-Przepraszam,przepraszam. Nie chciałem na ciebie krzyczeć-powiedziałem do niej głaszcząc jej delikatny policzek,ta przełknęła nerwowo ślinę i pokiwała twierdząco głową-Juz spokojnie-powiedziałem i przytuliłem ją do siebie całując w policzek...


Było już późno,skorzystałem z okazji i podczas kiedy Viktoria brała prysznic ja próbowałem otworzyć kopertę,usiadłem wygodnie na brzegu łóżka i przyglądałem się kawałku papieru,westchnąłem głęboko myśląc nad tym czy dobrze robię...Viki się dowie,no tak jedzie w trasę,ale nie oznacza to tego,że w ogóle nie będzie zaglądała do pracy czy tez telewizji. Boję się...cholernie się boję.
W końcu odważyłem się i otworzyłem kopertę,tyłem powoli wysuwałem zdjęcie dziewczyny o imieniu Violetta...tylko tyle o niej wiem. Postanowiłem odwrócić zdjęcie w moją stronę. Dziewczyna której jeszcze nigdy na oczy nie widziałem wzbudziła we mnie pożądanie, odkaszlałem i przyjrzałem się jej jeszcze dokładniej. Jej wygląd,ta całość idealnie wszystko do siebie pasowało,jest na prawdę idealna...dla mnie? Nie do końca,kocham Viktorię i nie chcę jej krzywdzić,ale...robię to nie dla swojego dobra tylko dobra zespołu, a on jest ważniejszy od jakiś tam moich 'widzi mi się'. Zobaczyłem numer,więc bez dłuższego wahania wybiłem go na swój telefon, a potem nacisnąłem zieloną słuchawkę
-Hallo?-usłyszałem delikatny damski głos który działał na mnie cholernie
-Violetta? Violetta Castillo?-zapytałem ją próbując jakoś utrzymać powagę
-Tak to ja. Pewnie ty jestes Leon? Miło mi-odpowiedziała,mimo,że się nie znaliśmy coś jednak mówiło,że wpakuję się w niezłe kłopoty
-Tak...tak-odpowiedziałem jąkając się-Mam taki pomysł...moja dziewczyna jutro wyjeżdża w trasę i...może moglibyśmy się spotkać? Co ty na to?-zapytałem jej,zapadła chwila ciszy
-Jutro? Wiesz...w sumie to całkiem dobry pomysł,dlaczego nie? W takim razie widzimy się...
-Jutro-przerwałem-W Starbucksie o 12-powiedziałem kończąc zdanie,rozłączyłem nawet nie wysłuchując jej odpowiedzi. Znowu wziąłem zdjęcie do rąk i gapiłem się jak zaczarowany,jakby ktoś dotknął mnie różdżką i rzucił jakieś zaklęcie.
-Leon?-usłyszałem w tym momencie skryłem zdjęcie dziewczyny pod poduszkę i usiadłem tak jakby nigdy nic-Tutaj jesteś-powiedziała do mnie Viki i zmierzała ku łóżku. Ucałowała mnie w policzek i położyła się obok...
Co ja robię? Może nie powinienem? Nie mam zielonego pojęcia czego ja chcę...


~~Violetta~~

*Następnego dnia*
Wstałam dość wcześnie,żeby dobrze się przygotować. Zrobiłam śniadanie a po chwili udałam się do łazienki gdzie zaczęłam poranną toaletę. Pomalowałam delikatnie oczy i przebrałam się w coś wygodnego. Byłam juz prawie gotowa,wzięłam perfumy do rąk i spryskałam się nimi,na usta nałożyłam delikatny kolor błyszczyka, a potem powoli udała się w stronę wyjścia,jeszcze raz bardzo dokładnie przejrzałam się w lustrze sprawdzając czy wszystko leży na swoim miejscu...na szczęście tak było,wzięłam torebkę i ruszyłam w stronę wyjścia z domu. Kierowałam się powolnym krokiem w stronę Starbucksa,nie dziwię się,że Leon akurat wybrał to miejsce,wokół kawiarni chodziło zawsze pełno ludzi w których możemy wzbudzić zdziwienie i dzięki temu zostać rozpoznani. Co się w tej chwili dla mnie liczyło? Pieniądze...wiem może to głupie,ale co? Mam robić sobie jakieś nadzieje? Leon ma dziewczynę,ja jestem tylko towarzyszką przy paparazzi,czy się boję? Oczywiście,boję się tych wszystkich hejtów ze strony prasy na mnie,ale co ja poradzę? Musze dać jakoś radę,choćby nie wiem co miało się stać.
Zatrzymałam się na chodniku rozglądając po osobach jednak nigdzie nie potrafiłam dostrzec tej osoby na która już tak długo czekam. Zaczęłam nerwowo tupać nogą o ziemię w końcu zobaczyłam w oddali charakterystyczne włosy postawione na żel które lekko pod wpływem wiatru były rozdmuchiwane. Chłopak zmierzył ku mnie, a potem zatrzymał się dokładnie na przeciwko,wyciągnął dłoń ja na nią spojrzałam, a potem w jego piękne zielone oczy.
-Leon-powiedział do mnie z lekką chrypką w głosie
-Violetta-odpowiedziałam i uścisnęłam jego dłoń
-Może się przejdziemy?-zaproponował ja tyko pokiwałam twierdząco głową i udałam się razem z nim w stronę centrum...

___________________________________________________________________________________
 Siemka dzięki za te komki pod rozdziałem szczerze? to nie spodziewałem się że ktoś w ogóle będzie to czytał hehe. Pozdro Kacper. ;)

wtorek, 17 czerwca 2014

Rozdział 1

~~Violetta~~


Weszłam do domu. Po męczących godzinach które przesiedziałam w studiu jedyną rzeczą jaka mi się w tej chwili marzyła była długa,gorąca kąpiel dla wewnętrznego i zewnętrznego rozluźnienia.
Położyłam wszystkie rzeczy na kanapie w salonie i powoli udałam się do łazienki po drodze ściągając z siebie większość odzieży a do środka weszłam już w bieliźnie. Ją też po chwili z siebie ściągnęłam,nalałam wody do wanny i po prostu się w niej zanurzyłam. Uwielbiałam tego typu momenty,cisza i spokój,mogę się skupić i po prostu odprężyć i chociaż po głowie nadal chodził mi głos mojego fotografa to i tak próbowałam jakoś to ignorować.
Moje życie nie jest do końca takie łatwe jak może się wydawać,ciągły stres,brak jedzenia,odchudzanie to właśnie jest żywot modelki,którą tak właściwie nigdy nie chciałam być,więc nie wiem dlaczego akurat wybrałam coś w tym kierunku. Może po prostu nie miałam wyjścia? Jak mi się udało zostać modelką? Długa historia i w sumie dość nudna...gdyby nie Ludmiła pewnie teraz siedziałabym sama w małym domku gdzieś na końcu Londynu i męczyła się o samej wodzie i chlebie. Właśnie Lu! Bez niej nie dałabym rady z życiu jest moją podporą i cholernie ją za to kocham...jako najlepsza przyjaciółkę,jest dla mnie jak starsza siostra mimo tego,że mamy po tyle samo lat i znamy się od piaskownicy. Jest mi na prawdę bardzo bliska.
Codziennie spotykamy się nie tylko w pracy,ale także po za nią,no tak Ludmiła też jest modelką tak jak ja...a może inaczej,ja jestem modelką jak ona.
Moje długie przemyślenia przerwał telefon który niespodziewanie zaczął wibrować,no tak,ktoś zawsze musi mi przeszkodzić. Wzięłam go do mokrej dłoni,nacisnęłam zieloną słuchawkę, a widząc kto do mnie dzwoni pokręciłam tylko oczami i głęboko westchnęłam,przyłożyłam urządzenie do swojego ucha
-Hallo?-powiedziałam po chwili a z słuchawki wydobył się mi znany bardzo dobrze głos szefa
-Violetta muszę z tobą pogadać-powiedział do mnie rozejrzałam sie po łazience
-Teraz? Serio? Przecież...dobra nie ważne,gdzie i kiedy?-zapytałam go,trochę mnie zaskoczył tym nagłym spotkanie,przecież widzieliśmy się zaledwie trzy godziny temu,czyżbym coś zrobiła nie tak?
-Proszę cię nie pytaj mnie o nic po prostu przyjedź,najlepiej teraz i to szybko bo to bardzo ważne,po za tym nie jestem sam-odpowiedział mi,teraz zaczynam się bać,skoro nie jest sam to na pewno coś zrobiłam nie tak -No ok...będę do 30 minut-odpowiedziałam, a potem rozłączyłam słuchawkę. Wyszłam z wanny nawet nie wypuściłam wody,wysuszyłam włosy i przebrałam się. Uważam,że bez dużej ilości makijażu na swojej zgrabnej twarzy wyglądam lepiej,ale to tylko ja tak uważam,nikt więcej. No cóż nie drążmy dłużej tematu. Byłam już prawie gotowa...mówiąc prawie gotowa mam na myśli wcale. Byłam w jedne wielkiej rozsypce i jakoś nie potrafiłam się pozbierać. Nie wiem co mam zrobić,czego on może teraz chcieć?
Nie wydaje mi się,żebym coś zostawiła,albo jeszcze gorzej coś przeskrobała. Te myśli ciągle mnie nękały...nie wiedziałam co mam o tym sądzić. W końcu jakoś wybrałam się z domu i samochodem pokierowałam prosto do studia i biura swojego szefa. Tak jak wiedziałam Tristan - bo tak tez ma na imię,już na mnie czekał razem z bardzo dobrze znanym mi mężczyzną.
-Dzień dobry-wstał na mój widok i wyciągnął dłoń,spojrzałam na nią a potem uścisnęłam jednak odrobinę się wahałam
-Dzień...dobry-odpowiedziałam trochę się zacinając
-Siadaj tutaj-mężczyzna wskazał mi na którym po chwili usadziłam swoje cztery litery,wstał i zaczął nerwowo chodzić po pomieszczeniu,zaczynam się powoli bać co on ma zamiar mi powiedzieć?-Przyszłaś tutaj w bardzo ważnej sprawie i bardzo ci dziękuję,że się zgodziłaś-powiedział do mnie co jeszcze bardziej wzbudziło we mnie napięcie
-To znaczy...dlaczego?-zapytałam go,ten oparł się rękoma o biurko, a potem rzucił na nie zdjęcie bruneta
-Znasz go?-zapytał kierując swój wzrok na mnie,ja wzięłam fotografię do dłoni ,wydawał mi się znajomy i to bardzo
-Leon Verdas z tego zespołu-powiedziałam do niego oddając mu zdjęcie,ten pokiwał twierdząco głową-No i co to ma ze mną wspólnego?
-Jestem ich menadżerem i...-zaciął się-...mam dla ciebie zadanie-dodał potem-Chciałbym,żebyś trochę wybiła ten zespół,trochę namieszała,poudawała i...
-Czy ja mam...-przerwał mi
-Poczekaj,daj mi skończyć-powiedział do mnie próbując uspokoić jak i samego siebie tak i mnie-Chciałbym,żebyś ty była dziewczyną Leona Verdasa- powiedział do mnie co kompletnie mnie wybiło z rytmu...ja? Dziewczyną Verdasa? O ile się orientuję to on ma już dziewczynę.
-Ale...-znowu postanowił mi przerwać
-Nie,poczekaj chwilę. To tylko w show biznesie...i tyle,nic więcej,wy macie po prostu być wychwytywani przez fotoreporterów tak aby widzieli was...wszędzie ok? Chodźcie w miejsca publiczne,bądźcie wszędzie rozumiesz?-podniósł nagle ton głosu...ale po chwili ucichł-Zapłacę ci tyle ile będziesz chciała,mam dużo pieniędzy...to dla dobra zespołu-spojrzał mi w oczy próbując w jakiś sposób przekonać,zapadła cisza,nie wiedziałam co mam mu odpowiedzieć,wzięłam zdjęcie chłopaka jeszcze raz do dłoni i przyjrzałam się dokładnie-Ile?-zapytałam po chwili kierując swoje oczy na twarz menadżera chłopaków,uśmiechnął się do mnie...
-To jeszcze uzgodnimy-podał mi dłoń,spojrzałam na Tristana,lekko się uśmiechnęłam a potem uścisnęłam dłoń mężczyzny...

~~Leon~~

Siedzieliśmy wszyscy na kanapie,menadżer bardzo długo nie wracał,zacząłem się martwić,że jednak coś poszło źle
-A jeśli...-zaczął Maxi kiedy Marco mu po prostu przerwał
-Zamknij się,będzie dobrze i ona się zgodzi...w końcu to dla naszego dobra-powiedział do niego. Od jakiego czasu nasz zespół zrobił się taki 'nudny' więc menadżer postanowił trochę namieszać, a oczywiście jak zawsze ja byłem jego królikiem doświadczalnym,niestety...a może stety? Jestem typem mężczyzny który bardzo często jest po prostu wykorzystywany przez innych i mimo to zgodziłem się...zrobię wszystko dla zespołu.
-Chłopaki-do pokoju wleciał uradowany menadżer,zatrzymał się a my na niego spojrzeliśmy-Mam...zgodziła się-odetchnęliśmy z ulgą.....

___________________________________________________________________________________